Pro memoria
Kto wstąpi na górę Pana lub stanie na świętym jego miejscu? Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, który ku marnościom duszy swej nie skłonił i nie przysięgał podstępnie bliźniemu. Ten otrzyma błogosławieństwo od Pana i zapłatę od Boga, Zbawiciela swego.
Ps. XXIV, 3-5.
A. Historia obecnej budowy nowego kościoła i wieży.
Za punkt wyjściowy pertraktacji w sprawie tej budowy należy uważać dzień 5 listopada 1837. Zły stan całego budynku kościelnego, zwłaszcza zachodniej strony wieży, był już ud dawna przedmiotem troski rady parafialnej, jednak z powodu niewystarczającego majątku kościoła dotąd nad nim nie radzono. Przy wizytacji kościelnej, która miała miejsce dnia 5 listopada 1837, zwrócono uwagę na tę sprawę, co zostało ujęte w protokóle superintendenta radcy konsystorza Richtera.
W wyniku tego w lecie 1838 roku nadinspektor budowlany Henik jako przedstawiciel okręgowego urzędu budowlanego zbadał tutejszy kościół wraz z wieżą i znalazł je, przede wszystkim kondygnację wieży, na której umieszczone są dzwony, w stanie grożącym zawaleniem. Znajdowały się tam belki, które spoczywały bez progów na kawałkach cegieł, gdzieindziej próg był zupełnie przegniły; dachówki zawieszone były nie na rżniętych, a tylko łupanych łatach, dlatego też dach nigdy nie był szczelny – do tego kościół mógł pomieścić zaledwie połowę gminy. Na Boże Narodzenie 1838 roku nadinspektor budowlany Henik zdjął starannie stary kościół i plac, na którym został on zbudowany, celem gruntownej reperacji i znacznego powiększenia. Wynikiem tego było obliczenie kosztów w wysokości prawie 2.000 talarów, za którą to sumę możnaby uzyskać tylko bardzo nieładny budynek, niezupełnie odpowiadający obecnym pilnym potrzebom. Dlatego też powstało pytanie i życzenie ze strony nadinsp. bud. Henika i pastora Wellmanna, czy całkowicie nowa budowa nie byłaby korzystniejsza. Aby rozstrzygnąć pytanie, czy ewentualny nowy kościół miałby być budową szachulcową z cegłami czy też masywną, trzeba było zapytać o zdanie gminy. Decydujące znaczenie w naradach z gminą miał fakt, że nadinsp. Henik sporządził na prośbę pastora rysunek nowego kościoła i obliczył całkowity koszt budowy sumarycznie tymczasowo na 5.400 talarów; prawomocna jedna trzecia część gminy ustaliła [swój udział] wobec całkowitego braku funduszów kościoła na 1800 talarów. W ustalonym z deputowanymi gminy terminie do końca roku 1839 kazał sobie [nadinsp. Henik] obliczyć udział każdej grupy mieszkańców, a mianowicie na jednego budnika [wypadało] po 12 ½ talara, na jednego zagrodnika 25 talarów, na jednego kmiecia 75 talarów. Deputowani zgłosili gotowość wpłacenia tych udziałów pod warunkiem, że wolno im będzie uiścić je w terminie pięcioletnim. Pastor Wellmann obiecał swą zgodę na to, jeżeli prowadzenie budowy zostanie jemu powierzone. Gmina wniosła więc o powierzenie przedsięwzięcia pastorowi Wellmannowi. Zanim rejencja królewska zgodziła się na dalsze pertraktacje w tej sprawie, zarządziła powtórne oględziny starego kościoła. Miały one miejsce dnia 25 kwietnia 1840; przeprowadzone były przez radcę budowlanego rejencji Brandta, nadinspektora budowlanego Henika oraz pastora i członków rady parafialnej i potwierdziły konieczność budowy nowego [kościoła]; zadecydowano o budowie masywnej. Po naradzie stwierdzono, że przewóz drewna budowlanego i kamieni polnych będzie wliczony do kosztorysu, ponieważ trzej [mieszkający] w gminie kmiecie nie mogliby się go podjąć bez uszczerbku i ruiny. Następnie rejencja królewska zleciła dnia 15 lipca 1840 nadinsp. bud. Henikowi opracowanie rysunku i kosztorysu nowego kościoła – tym samym zadecydowano o postępie sprawy.
Przedstawiony pierwotnie przez nadinsp. bud. Henika kosztorys masywnego kościoła i masywnej wieży został przez rejencję królewską odrzucony jako zbyt kosztowny; zamiast tego zarządzono [budowę] kościoła z nadbudowaną na dachu drewnianą wieżą. Ten projekt został jednak przez królewskiego deputowanego do spraw budownictwa określony jako niewystarczający wobec doskonałego położenia tutejszego kościoła; zażądano dostarczenia planu sytuacyjnego i podania stojących do dyspozycji środków pieniężnych. Gdy pod koniec roku 1841 pastor Wellmann zorientował się w stanie rzeczy, poczuł się zmuszony zwrócić się wraz z obydwoma członkami rady parafialnej, Huberem i Matthiesem, do tajnego radcy dworu von Ladenberga, dyrektora wydziału wyznaniowego w królewskim ministerstwie, z prośbą o wstawiennictwo w sprawie [budowy] nowego, odpowiadającego położeniu i warunkom kościoła, ponieważ Najjaśniejszy Pan wielokrotnie okazywał duże zainteresowanie naszą wsią. Rezultatem tego kroku była odpowiedź królewskiego ministerstwa spraw wyznaniowych, oświaty i zdrowia, przyrzekająca rychłe zezwolenie. Z rokiem 1842 cała sprawa budowy przybrała nowy obrót. Jego Królewska Wysokość okazał budowie naszego kościoła swe najwyższe łaskawe zainteresowanie, obiecał potrzebne poparcie i na najwyższy rozkaz, a częściowo dzięki bezpośredniemu najwyższemu rozporządzeniu, budowa, do której wykonania przystąpiono, została zaprojektowana wstępnie przez tajnego radcę dworu Stulera w Berlinie. Koszty budowy obliczył najpierw nadisp. bud. Henik, ponieważ jednak były zbyt wysokie, nowy kosztorys sporządził – wobec tego, że nadinsp. Henik w międzyczasie zmarł – budowniczy dróg Wurfbein. Ostateczny zatwierdzony i stanowiący podstawę obecnego wykonania kosztorys jest podpisany przez budowniczego dróg Wurffbeina z datą 6 września 1844. Został on sprawdzony w królewskiej rejencji w Szczecinie dnia 3 października 1844 przez nadwornego inspektora budowlanego Krafta – ponieważ radca budowlany rejencji Brandt zmarł – i w królewskiej deputacji budowlanej w Berlinie przez tajnego radcę dworu Stulera dnia 15 grudnia 1844. Latem 1845 roku ponownie obradowano z gminą w sprawie wykonania tegoż projektu; podstawę stanowiły wcześniejsze obrady, zwłaszcza [w punkcie] dotyczącym budników, którzy zgodnie z dawnym zwyczajem uiszczali roczny czynsz za miejsce w kościele (vulgo ławkowe), a w wypadku chowania zmarłych płacili pokładne i podzwonne, za to jednak byli zwolnieni od wszelkich świadczeń i prac przy budowach kościołów; ten stan rzeczy wykazują wszystkie wcześniejsze budżety rachuby kościelnej. W tej sprawie Królewskie Szczecińskie Rządztwo Domen [z siedzibą] w Koszalinie przeprowadzało rozmowy z wszystkimi osiadłymi mieszkańcami gminy częściowo na miejscu w obejściu sołtysa, częściowo w Koszalinie. Po pewnych nieporozumieniach uzgodniono wreszcie, że budnicy zgłoszą gotowość [uiszczenia] wkładów pieniężnych i [wykonania] prac stosownie do swego stanu posiadania, wzamian za to będą na przyszłość zwolnieni od opłat za miejsce w kościele, za pokładne i za podzwonne. To zwolnienie dotyczy jednak jedynie tych budników, którzy przyczynili się do budowy nowego kościoła. Wszystkie powstałe później gospodarstwa budnicze muszą albo uiszczać te opłaty, albo wpłacić pewną sumę, która ma być użyta dla utworzenia parafialnej kasy budowlanej. Ten nowy stosunek został zaraz ujęty w budżecie rachunków kościelnych [pozycja] dwa 1846/51 i potwierdzony przez rejencję królewską. Gdy wreszcie jesienią 1845 roku zostało na wszystko to udzielone zezwolenie najwyższego urzędu królewskiego, można było nareszcie radzić nad samym wykonaniem. Zaraz na początku całej sprawy gmina zaproponowała, aby prowadzenie budowy powierzyć pastorowi Wellmannowi, który jest gotów się tego podjąć. Propozycja ta została tymczasowo w ogólności przyjęta przez rejencję królewską; ponowiona przez gminę w roku 1845 uzyskała aprobatę Królewskiego Rządztwa Domen. W grudniu 1845 obecny nadworny radca budowlany rejencji w Szczecinie, Uhlich, wezwał pastora Wellmanna do siebie; po uzgodnieniu, że pastor Wellmann podejmie się prowadzenia budowy za wynagrodzeniem w wysokości 1½ % sumy kosztorysowej, z polecenia rejencji królewskiej nadworny inspektor budowlany Kraft przygotował kontrakt. Kontrakt ten został podpisany dnia 20 stycznia 1846 przez radę parafialną w Golęcinie, reprezentowaną przez pastora Wellmanna i członów rady Hubera i Matthiesa w obecności nadwornego inspektora budowlanego Krafta z jednej strony i przez pastora Wellmanna jako przedsiębiorcę z drugiej strony. Rejencja królewska zatwierdziła kontrakt dnia 6 lutego 1846. Według obu kosztorysów (sporządzono mianowicie oddzielne kosztorysy dla kościoła i wieży) obliczono koszty a) dla kościoła włączając wartość drewna na 8.139 talarów 21 fenigów 4 grosze, wartość drewna na 580 talarów 10 fenigów 7 groszy, b) dla wieży łącznie z wartością drewna na 2.809 talarów 15 fenigów 6 groszy, wartość drewna na 153 talary 17 fenigów 8 groszy; koszty całej budowy oszacowano na 10.989 talarów 6 fenigów 10 groszy. Z przedsięwzięcia wyłączono: a) oszacowane na 98 talarów odlewy żelazne, b) wszystkie koszty nadzwyczajne, obliczone na 996 talarów, wreszcie c) wartość drewna w wysokości 733 talarów 28 fenigów 3 groszy, gdyż drewno dane jest in natura. Pozostała do rozliczenia przy przedsięwzięciu suma wynosi 9.121 talarów 8 fenigów 7 groszy. Od sumy tej potrącono: a) 1½ % zgodnie z umową, co wynosi 136 talarów 24 fenigi 9 groszy, b) wartość szacunkową starego kościoła, który otrzymał przedsiębiorca pod warunkiem, że każe go rozebrać na własny koszt, w wysokości 120 talarów. W ten sposób czystą sumę na koszty budowy, jaką należy wypłacić przedsiębiorcy, ustalono w kontrakcie na 8.864 talary 13 fenigów 10 groszy.
Do tej sumy wnosi skarb państwa jako patron kościoła po wliczeniu drewna budowlanego przydzielonego z lasów królewskich
......................................... 5.664 tal. 29 fen. 10 gr
parafianie wnoszą .............. 3.199 ” 14 ” -
co daje razem kwotę .......... 8.864 tal. 13 fen. 10 gr
Z przyznanego przez Najjaśniejszego Pana łaskawego daru w wysokości 1.450 talarów odliczono dla wsparcia gminy 1.339 talarów 14 fenigów, tak więc udział, jaki gmina ma wnieść bezpośrednio, wynosi 1.860 talarów. Pieniądze na budowę otrzymane od skarbu państwa i z łaskawego daru będą wypłacane z głównej kasy rejencji królewskiej w Szczecinie w miarę postępowania budowy w 6 równych terminach, jednak w ten sposób, że w 5 pierwszych terminach każdorazowo zatrzyma się 1/6, która zostanie wypłacona dopiero w ostatnim terminie po dokonaniu odbioru budowy. Udziały ze strony gminy będą wpłacane w pięciu równych terminach rocznych każdorazowo w dniu 1 października, tak, że w pierwszym terminie 1 października 1846 wpłacona zostanie [suma] 372 talarów, a ostatnia wpłata nastąpi 1 października 1850. Przy tych wkładach ze strony gminy płaci rocznie a) każdy budnik 2 talary 23 fenigi 4 grosze, b) każdy zagrodnik 5 talarów 16 fenigów 8 groszy, c) każdy kmieć 16 talarów 20 groszy; w ten sposób cały wkład poszczególnych klas członków gminy wynosi a) dla budnika 13 talarów 26 fenigów 8 groszy, b) dla zgrodnika 27 talarów 23 fenigi 4 grosze, c) dla kmiecia 83 talary 10 fenigów. Całą gminę przeliczono przy tym na 134 budników, przyjmując jednego budnika za jednostkę obliczenia. Oprócz 27 rzeczywistych zagrodników (20 w Golęcinie, 7 w Bolinku) jako zagrodnicy musieli płacić również: winnica gocławska, młyn w Bolinku, tutejszy zakład wodoleczniczy i obie tu przynależne cegielnie w Nowym Bukowie.
Obliczone drewno do budowy dostarczył dla kościoła królewski Las Myśliborski, [odległy] o dobre 3½ mili; przekazanie nastąpiło dnia 10 lutego. Drewno na wieżę, z wyjątkiem 8 krokwi, dostarczono z lasu w Trzebieży, 8 krokwi z lasów Tanowskich …. (tekst nieczytelny). Jednak dostarczone przewidziane kosztorysem drewno nie wystarczyło, gdyż później w toku wykonania potrzebne były znacznie grubsze belki, niż obliczono. Przedsiębiorca musiał więc zakupić znaczną ilość drewna budowlanego w lesie w Bezrzeczu i w szczecińskich składach drewna; będzie musiał zakupić jeszcze więcej, co zostanie mu jednak zwrócone z [sum przewidzianych na] wydatki nadzwyczajne. Zima była w tym roku bardzo łagodna i tylko przez niewiele dni mróz był tak silny, że głębokie drogi tutejszych okolic stwardniały, toteż przywóz drewna budowlanego przysporzył kłopotów przedsiębiorcy, który zobowiązany był je dostarczyć. Dzięki pomocy okolicznych wsi kmiecych – Warszewa, Osowa, położonych w pobliżu Osowa młynów, Drzetowa, Żelechowa i Glinek – szczęśliwie uporano się z nim. Kmiecie i młynarze udzielili pomocy nie żądając zapłaty, częściowo z grzeczności wobec przedsiębiorcy, który wyświadczył im duże przysługi, a częściowo ze względu na to, że była to budowa kościoła. Wyróżniło się tu przede wszystkim 15 kmieci z Warszewa, którzy przywieźli łącznie ponad 60 sztuk z Lasu Myśliborskiego. Należy też z wdzięcznością nadmienić, że 11 kmieci i 3 zagrodników z Glinek przywieźli każdy po 1 sztuce, choć przedsiębiorca nigdy dotąd nie miał sposobności, aby im wyświadczyć jakąś przysługę. Miejscowi trzej kmiecie przywieźli każdy po 10 sztuk, wzamian za co przedsiębiorca obiecał zwolnić ich z przywozu piasku i wody.
Dostarczone z Lasu Myśliborskiego drewno po przywiezieniu i późniejszym dokładnym zbadaniu okazało się w części złe i niezdatne do użytku – krzywe i sękate – toteż z przekazanego pierwotnie drewna 23 sztuki zwrócono i wymieniono na lepsze.
Dnia 23 lutego tracze zaczęli ciąć kłody; najpierw tylko na jednym traku, później jednak i prawie przez całe lato na dwóch trakach, przez pewien okres nawet na trzech.
Potrzebne na fundamenty kamienie polne miał przedsiębiorca częściowo w zapasie, częściowo kazał je w styczniu przywieźć z …. (tekst nieczytelny) miedzy, największą część jednak przywieziono w ciągu tegorocznej wiosny z tutejszych gór i strumieni, z dużym trudem i niebezpieczeństwem.
Dnia 6 kwietnia był tutaj nadworny radca budowlany rejencji Uhlich oraz nadworny inspektor budowlany Kraft, obejrzeli plac budowy i ogólnie wyznaczyli miejsce budowy. Dnia 5 maja rozpoczęto wykop pod fundamenty. Dnia 6 maja, w dzień pokutny, pastor ogłosił z ambony, że – ponieważ przy wybieraniu ziemi pod fundamenty znaleziono trumny – krewni proszeni są o zgłaszanie się i wyrażanie ewentualnych życzeń w sprawie pochowania w innym miejscu. Jednocześnie przyrzeczono zachowanie najdalej idących względów i ochronę zwłok i szkieletów. Przy dalszym kopaniu wydobyto około 15 całych trumien i liczne rozproszone kości. Każda z całych trumien otrzymała własny grób na nowym cmentarzu w szeregu ostatnio zmarłych; rozproszone kości i części trumien starannie zebrano i zabezpieczono w jednym dużym grobie. Wszystko to odbyło się bez jakichkolwiek przykrości czy sprzeciwów ze strony członków gminy.
Dnia 12 maja nadworny inspektor budowlany Kraft wyznaczył dokładnie za pomocą busoli orientację nowego kościoła i wykopów pod fundamenty, w wyniku czego przygotowane już wykopy zostały częściowo zmienione.
Dnia 16 maja objął swoją funkcję nadworny kierownik budów von Gersdorf, któremu powierzono kierownictwo i nadzór nad budową [nowego kościoła].
Dnia 19 maja rozpoczęte zostały prace murarskie przy wznoszeniu fundamentów z kamieni polnych. Pierwszy kamień został położony w narożniku północno-zachodnim. Właściwe położenie kamienia węgielnego nie miało miejsca. Układanie kamieni polnych trwało do 1 lipca, kiedy to zakończono [układanie] plinty wieży.
Pierwszym ukończonym łukiem we właściwym murze był łuk nad drzwiami [prowadzącymi] z kościoła do zakrystii; zwornik wmurował pastor Wellmann, przyczym murarze zawiązali mu skórzany fartuch i otrzymali za to ¼ beczki dobrego piwa. Było to 8 sierpnia. Od początku miesiąca sierpnia nadworny architekt Halbritter z Gdańska wyręczał nadwornego dyrektora w kierowaniu budową; czynił to z wielką miłością, zwłaszcza odkąd od 11 września wziął sobie tu mieszkanie. Mamy wszelkie powody, aby mu serdecznie dziękować. Dnia 12 października powrócił do Berlina. Dnia 10 sierpnia rozpoczęli swoją pracę cieśle. Tak więc budowa z Bożą pomocą postępowała coraz dalej, z pewnym wysiłkiem i niebezpieczeństwem, z dużymi trudnościami i również niekiedy z irytacją, mianowicie gdy ludzie zatrudnieni przy budowie, zwłaszcza murarze, zrobili coś źle lub niedokładnie, tak, że musieli później zrywać i poprawiać; lub gdy zamówione materiały nie nadchodziły we właściwym czasie, jak w lipcu kamienie na cokół, kiedy to budowa musiała stanąć na trzy tygodnie. Wiele było również irytacji na wiosnę z powodu złego myśliborskiego drewna. Wszystko jednak szczęśliwie przezwyciężono.
Dnia 22 września rozpoczęto ustawianie rusztowania dachu, gdyż już 12 września murarze zakończyli wznoszenie wszystkich murów. Ponieważ jednak cieśle nie byli jeszcze gotowi z wiązaniami dachu kościoła i wieży, murarze przez 8 dni nie mogli pracować. Mianowicie cieśle równocześnie z ustawianiem rusztowania dachu kościoła wnieśli do wysokiej już na 30 stóp wieży dźwignicę i 8 krokwi i ustawili je pionowo, aby móc je później przy ustawianiu piramidy wciągnąć na górę i ustawić. Wobec tego, że wieża jest bardzo wąska i przy tym wysoka, wciąganie długiej dźwignicy z zewnątrz i ustawianie jej w pozycji pionowej byłoby bardzo uciążliwe i niebezpieczne. Dnia 26 października zakończono ustawianie rusztowania dachu kościoła. Wszystko odbyło się szczęśliwie bez jakiegokolwiek wypadku.
Dnia 10 października cieśle ustawili wnękę ołtarzową. Murarze pracowali gorliwie przy wielkiej wieży, ale im wyżej, tym praca stawała się trudniejsza, zwłaszcza przy rusztowaniach. Także pogoda była niekiedy potworna, tak, że murarze nie mogli pracować. Ogólnie biorąc jednak pogoda była dla budowy wybitnie sprzyjająca; do tej pory ani razu w nocy lód nie zamarzł; wogóle mamy powody, aby Bogu z całego serca dziękować, że przy budowie dał nam tyle szczęścia i pomocy. Do tej pory nikt nie odniósł żadnej szkody; bo jeśli przy zwożeniu i wmurowywaniu kamieni polnych wielu poobtłukiwało sobie palce do krwi, że jeden cieśla rąbnął się w nogę, że tu i tam kawałek cegły spadł z wysokiego rusztowania i temu czy owemu wybił dziurę w głowie, tego nie można liczyć, bo wszyscy są już zdrowi.
Dnia 29 października murarze ułożyli ostatnią warstwę cegieł na wieży i skończyli najwyższy gzyms. Zawiesili dębowy wieniec dookoła wieży, dookoła gzymsu, i wiwatowali.
Dnia 30 października cieśle rozpoczęli ustawianie rusztowania piramidy. Ostry, silny wiatr wschodni niezwykle utrudnia pracę. Dnia 31 października ustawiono dźwignicę i zamocowano 4 krzyżulce. Dnia 1 listopada była niedziela, a więc dzień odpoczynku.
Dnia 31 października ślusarz dostarczył duży żelazny krzyż z kulą; złożono go tymczasem na plebanii, gdzie ma być pomalowany i pozłocony, tak, że będzie można go założyć.
Co się tyczy służb pieszych i sprzężajnych gminy w czasie tegorocznego lata, to na wniosek przedsiębiorcy Królewskie Rządztwo Domen ustaliło, że tego lata każdy zagrodnik zobowiązany jest do 12 dni, a każdy budnik do 6 dni służby pieszej. Przy tym jako zagrodników liczono tylko 27 rzeczywistych zagrodników, a wszystkich pozostałych – również cegielnie – zaliczono do budników. Te służby piesze wystarczyły. Wszyscy parafianie wykonywali te służby chętnie i porządnie, tylko w stosunku do jednego zagrodnika w Bolinku musiano zarządzić egzekucję. W sprawie służby sprzężajnej kmieci ustalono, że każdy kmieć przywiezie 10 kłód drewna budowlanego, a przedsiębiorca przejmie wzamian cały przywóz piasku i wody. Wodę pobierano częściowo z pompy na plebanii, po większej części jednak z pompy kmiecia Michała Hübnera. Obie pompy, zwłaszcza druga z wymienionych, dostarczały zawsze potrzebną ilość wody. Piasek przywożono z należącej do gminy piaskowni i żwirowni, tak zwanej pierwszej piaskowej góry. Wiele kłopotu przysporzyła przedsiębiorcy zwózka cegieł i dachówek oraz wapna z Odry na plac budowy. Zgodnie z kosztorysem zwózkę tę zobowiązani byli wykonać bezpłatnie parafianie, mianowicie trzej kmiecie. Ponieważ jednak nie wykonali jej natychmiast, a [później z powodu prac gospodarskich] przy siewach, sianokosach i żniwach nie zwozili wystarczająco [szybko], przedsiębiorca chcąc uniknąć zadrażnień podjął się sam tej zwózki i kazał ją wykonać niemal wyłącznie swoimi końmi. Parafianie zwieźli jedynie około 40.000 cegieł i 10 ton wapna. Zwózka ta przysporzyła wiele kosztów i kłopotów.
Dodatkowo trzeba jeszcze wspomnieć, że dnia 24 października murarze odpiłowali czubek wieży starego kościoła i zdjęli kulę. W kuli znajdowało się załączone tu pismo pastora Michaelisa z dnia 3 czerwca 1769.
Należy też jeszcze nadmienić, że czeladnicy murarscy byli to w większości ludzie obcy, nieżonaci. I tak pierwszy podmajstrzy był Holsztyńczykiem z Kilonii, jeden czeladnik pochodził z Torunia, inny z Malborka, inny z Weimaru, inny z Meklemburgii, [jeszcze] inny z Prenzlau itd. W czasie lata pomieszczono ich w stajni na plebanii, gdzie spali prawie wszyscy na sianie ofiarowanym im przez pastora. Jedli prawie wszyscy w tutejszej karczmie. Później jednak, gdy [powietrze] było już zimniejsze i ostrzejsze, pastor musiał im pozwolić przebywać u siebie w izbie czeladnej i spać na dużym strychu na sianie. Musiał im również dawać obiady, za które każdy z nich płacił po 2 fenigi. Zniszczało przez to pastorowi wiele siana, a dla jego żony [pobyt tych ludzi w domu] był bardzo uciążliwy. Jednakże czeladnicy murarscy, a zwłaszcza obcy, byli to niemal wszystko porządni i rozsądni ludzie i zachowywali się przyzwoicie, tak, że nie było z nimi kłopotów, a nawet okazali wiele miłości i przywiązania.
Dzisiaj murarze murują sklepienie wnęki ołtarzowej i pewnie dziś je skończą. Cieśle zamierzają ustawić i zamocować dziś 8 krokwi piramidy, a przed tym położyć górną warstwę belek. Jeśli Bóg pozwoli i wszystko dobrze pójdzie, jutro założy się kulę. Dziś pogoda jest łagodna, cicha i jasna – piękna pogoda.
Nazwiska tych [ludzi], którzy do tej pory byli i nadal jeszcze są zatrudnieni przy budowie, są następujące:
A. ze strony rejencji królewskiej jako urzędnicy budowlani:
1. pan radca budowlany rejencji Uhlig w Szczecinie
2. ” inspektor budowlany Krafft w Szczecinie
3. ” kierownik budów von Gersdorf w Grabowie
B. jako przedsiębiorca: pastor Wellmann, w miejscu
C. jako majstrzy
a) panowie mistrze murarscy Schroeder i Volman w Szczecinie
b) pan mistrz ciesielski Backstein w Szczecinie
c) ” mistrz ślusarski Markuth w Grabowie
d) ” dacharz Fiedler w Szczecinie
e) ” malarz Nowak w Szczecinie
f) ” kotlarz Karsten w Szczecinie
g) ” mistrz blacharski Gaertner w Szczecinie.
Pozostałych mistrzów jeszcze nie ustalono.
D. jak robotnicy (murarze i cieśle)
a) murarze
Ci zmieniali się często i było ich w czasie budowy 15 czy 16. Przy ukończeniu wieży byli zatrudnieni na budowie następujący:
podmajsztrzy: Mittelstandt ze Szczecina; czeladnicy: Hübner z Eisleben, Hanke z Chojny, Rothenbach z Poznania, Shulz z Hamburga i Freund z Alt-Brandenburg; chłopcy: Heuer z Żelechowa, Temmel z Turzyna, Vogel ze Szczecina, Leibkückler z Wielgowa koło Dąbia. Oprócz tych do niedawna pracowali przy wieży czeladnicy: Petersen ze Stralsundu, Fiebelhorn z Nowogardu, Gatzkow z Turzyna.
b)cieśle
podmajstrzy: Kaiser, tu mieszkający; czeladnicy: Brunn z Żelechowa, Braun z Żelechowa, Bock z Gocławia, Bosh ze Szczecina, Anton ze Szczecina; chłopcy: Schubring z Chwalimia koło Szczecinka, Katsch z Żelechowa.
NB. Z okazji założenia kuli [na iglicy] rejencja królewska przyznała według dawnego zwyczaju do podziału między robotników 20 talarów z wydatków nadzwyczajnych funduszu budowlanego. Suma ta ma być rozdzielona w ten sposób, że podmajstrzy murarski otrzyma 6 talarów, podmajstrzy ciesielski 4 talary, każdy z 13 wymienionych czeladników 17 ½ feniga, każdy z 6 wymienionych chłopaków 10 fenigów, a pozostałe 12 ½ feniga otrzyma robotnik (Kalkschläger).
Na zakończenie należy jeszcze podać, że murarze i cieśle otrzymywali przy tej budowie następujące dniówki:
1. murarze
a) za długie dni, gdy pracowali od godziny 5 rano do 8 wieczorem
podmajsztrzy – 1 talara, każdy czeladnik 20 fenigów, starszy chłopak 11 fenigów, średni 10 fenigów, młodszy 9 fenigów, robotnik dniówkowy 12½ feniga, chłopak podręczny 9 fenigów.
b) za krótkie dni, kiedy pracowali od 6 do 6 i jeszcze krócej
podmajstrzy 25 fenigów, każdy czeladnik 17½ feniga, starszy chłopak 9 fenigów, młodsi 8 fenigów, robotnik dniówkowy 10 fenigów, chłopak podręczny 7½ feniga.
2. cieśle
a) za długie dni od godziny 5-7: podmajstrzy 20 fenigów, czeladnik 16 fenigów 3 grosze, chłopak 10 fenigów
b)za krótkie dni: podmajstrzy 17½ feniga, czeladnik 13 fenigów, chłopak 10 fenigów.
Oby łaskawy wszechmogący Bóg, który dotąd odwracał wszelkie szkody od tej budowy, zechciał nadal wziąć wszystkich budowniczych i robotników pod swoją łaskawą opiekę; oby zechciał udzielić opieki i błogosławieństwa samej budowie, aby została ukończona w pokoju i radości ku chwale Jego świętego Imienia i ku chwale i pobożności tych wszystkich, którzy przy niej pracowali oraz na szczęście i błogosławieństwo gminie, dla której się ją wznosi; aby stała silna i wspaniała, ozdoba wsi i okolicy, aby przetrwała wiele lat i stuleci i była pomnikiem łaskawej ojcowskiej troski naszego króla. Przede wszystkim jednak niech ten znak Krzyża, który umieściliśmy wysoko na szczycie wieży, nie stanie się nigdy kłamstwem ani czczym pozorem, lecz niech w tym kościele głoszona będzie nauka o Chrystusie Ukrzyżowanym i słowo o Krzyżu ku żywej sile wiary, ku Boskiej sile, zbawiającej wszystkich, którzy uwierzyli. Amen.
Golęcino, dnia 2 listopada, w Dzień Zaduszny 1846
Carl Heinrich Eduard Wellmann pastor loci
i przedsiębiorca budowy
Posłowie.
Nadmienię jeszcze, że materiały dostarczyli
a) cegły i kamienie formierskie: pan kupiec Michaelis w Rochow koło Uckermünde, wnuk tutejszego pastora Michaelisa
b) dachówki i pustaki: wdowa po ceglarzu Müllerze z Polic
c) wapno: pan kupiec Goldkagen w Grabowie
B. Kronika kościoła i gminy.
To, co nam wiadomo o historii tutejszej wsi w dawniejszych czasach, zawarte jest w załączonym piśmie pastora Michaelisa z dnia 3 czerwca 1769. Pastor ten był dziadkiem obecnego pastora ze strony matki. Złożył on swój urząd w roku 1796 i otrzymał jako adiunkta swego zięcia, ojca obecnego pastora. W roku 1810 zmarł mając lat 82; był tu przez 56 lat pastorem i został pochowany w grobowcu pastorskim nazewnątrz kościoła, podczas gdy dawniejsi pastorzy pochowani są w kościele. Jego wymieniony już następca i zięć, August Friedrich Wellmann, zanim przyszedł tutaj był przez 12 lat pastorem w Netzelkow na wyspie Uznam; zmarł w roku 1827 w 68 roku życia.
Obecny, niżej podpisany pastor, który został wprowadzony na tutejszą parafię dnia 6 lipca 1828, był przedtym przez 7 lat nauczycielem, a ostatnio nauczycielem gimnazjalnym w Szczecinie. Urodził się tutaj dnia 6 maja 1798.
Kościelny
Wymieniony w załączonym piśmie z roku 1769 kościelny Jacob Hoe zmarł w roku 1783, po nim objął funkcję kościelnego Carl Friedrich Müller i sprawował ją aż do roku 1825, kiedy to zmarł w wieku 61 lat. Po nim nastąpił żyjący dotąd kościelny i nauczyciel Friedrich Wilhelm Mundt, rodem ze Szczecina, liczący obecnie 46 lat.
Po śmierci kościelnego Müllera w roku 1825 zakrystie w obu filiach, w Warszewie i Osowie, którymi dawniej zarządzał tutejszy zakrystian, zostały odłączone, a nauczyciele tamtejszych szkół zostali jednocześnie kościelnymi.
Członkowie rady parafialnej
Wymieniony w piśmie z roku 1769 członek rady parafialnej Friedrich Wickmann sprawował swój urząd do roku 1814, a więc przez 51 lat. Po nim nastąpił jego zięć Jacob Hübner. Christoph Theel przekazał w roku 1779 swój urząd zagrodnikowi Michałowi Gollbeckowi, który z kolei zrezygnował w roku 1809; po nim nastąpił Friedrich Wellnitz, który zmarł w roku 1814.
Tak więc w roku 1814 objęło urząd dwóch nowych członków rady parafialnej: kmieć Jacob Hübner, sołtys, i zagrodnik Michael Storbeck.
Storbeck złożył urząd w roku 1833; po nim nastąpił zagrodnik Matthies.
Hübner zmarł w roku 1836; po nim nastąpił jego do dziś sprawujący urząd syn Christian Hübner, sołtys.
Matthies zmarł w roku 1843 i otrzymał jako następcę swego do dziś sprawującego tę funkcję syna Wilhelma Matthiesa, zagrodnika i ….(tekst nieczytelny).
Zabudowania kościelne, plebania, szkoła
Od roku 1769 nie przeprowadzano w kościele żadnych poważniejszych prac budowlanych poza tym, że w roku 1821 dach wieży został na nowo pokryty gontami. Remont ten przeprowadził cieśla rządztwa Lindner i otrzymał za to 60 talarów 11 fenigów 10 groszy. Ponadto wielki dzwon, w którym w zimie 1838 roku wytworzyła się rysa, został w lecie 1839 przelany przez ludwisarza Vossa w Szczecinie, co kosztowało 130 talarów. [Dzwon ten] był odlany w roku 1714; waży 6 centnarów 97 funtów.
Plebania
Obecna plebania zbudowana została w latach 1828 i 1829. Przedsiębiorcą był obecny pastor, [budowa] kosztowała w sumie 2.500 talarów. Budynki stajenne na plebanii zbudowano w roku 1829. Stodoła jest stara – daty budowy nie można ustalić.
Parafialny dom wdowi zbudowany został w roku 1780; koszty bez drewna budulcowego wyniosły 321 talarów 29 fenigów 9 groszy. Drewno w całości zostało darowane z lasów królewskich. Koszty w gotówce poniosły 3 [należące do parafii] kościoły. Dom grozi już zawaleniem.
Stary dom kościelnego był dawniej własnością kościelnego, ale w ubiegłym wieku został zakupiony przez kościół. Quo anno i za jaką cenę, tego nie da się ustalić. Nowy budynek szkolny dla drugiego nauczyciela zbudowano w roku 1838; jako pierwszy [zaangażowany] drugi nauczyciel wprowadził się do niego na [św.] Michała tegoż roku [nauczyciel] Steinbrück.
Co dotyczy gminy, od roku 1769 powiększyła się ona ogromnie. Od tego czasu przyłączone zostały:
a) Badenberg, dawniej leśniczówka miejska, obecnie gospodarstwo zagrodnicze, własność miasta Szczecina. Zbudowana w roku 1776,
b) cała wieś Bolinko – 1828,
c) trzy domostwa budnicze w Małym Żelechowie, które istniały od dawna – 1828; czwarte domostwo budnicze powstało w roku 1844 na gruntach jednego z trzech starych i również należy tutaj,
d) część wioski Nowe Bukowo założonej na pastwiskach odstąpionych [wsi] Bukowo przez [wsie] Golęcino i Glinki – obecnie 4 gospodarstwa, mianowicie 2 domostwa budnicze i 2 cegielnie.
Obecnie cała gmina składa się z: a) 3 kmieci, b) 27 właściwych zagrodników, c) 2 tak zwanych winnic, d) młyna wodnego w Bolinku, e) 4 cegielni, f) zakładu wodoleczniczego na gruntach parafialnych, g) 45 budników, wśród których 2 piekarzy, 1 kowal, 1 rzeźnik. Ogólna ilość dymów – 87.
Ilość dusz całej gminy, starych i młodych, wynosi 957. Z tych ponad 14 lat 597, do 14 lat 360.
Oprócz tych mieszka w gminie jedna rodzina staroluterańska i jedna rodzina żydowska.
C. Kronika roku
Rok ten z wielu względów jest godny uwagi. Zima była bardzo łagodna, podczas gdy poprzednia niezwykle zimna i długotrwała. Wiosna była bardzo mokra i na wszystkich gliniastych polach, np. w Glinkach i Warszewie, siewy wiosenne rozpoczęto z dużymi trudnościami i niezwykle późno, krótko przed [św.] Janem. Z początkiem czerwca wystąpiły wielkie upały i deszcz nie padał przez 3 tygodnie. Później wprawdzie deszcze padały, ale w sierpniu i wrześniu pogoda była znów bardzo sucha i upalna.
Stąd też w tym roku winogrona nad Renem i w innych krajach obrodziły w takiej ilości i tak dobre, jak to [się nie zdarzyło] już od wielu lat. Natomiast zboże, a przede wszystkim kartofle, bardzo się nie udały. Żyto kosztowało w Szczecinie 2 talary 21 fenigów 6 groszy za szefel berliński i nadal kosztuje 2 talary 15 fenigów. Kartofle kosztowały koło [św.] Michała 1 talara 2 fenigi i kosztują teraz 22 fenigi 6 groszy. Stąd wielka nędza wśród biednych ludzi.
W polityce było w tym roku naogół spokojnie; oby Bóg zechciał pokój, którym darzy nas od 31 lat, nadal zachować i błogosławić. Z początkiem roku i przez pierwsze miesiące były wielkie zamieszki w Wielkim Księstwie Poznańskim, a w Krakowie rewolucja, tak, że oddziały [wojskowe] ze Stargardu odkomenderowane zostały do Poznania. [Zamieszki] u nas zostały jednak stłumione bez rozlewu krwi. Natomiast w austriackiej Galicji działy się rzeczy okropne, chłopi urządzili okrutną rzeź szlachty i zamordowali kilkaset [osób].
W Holsztynie było duże napięcie z powodu sukcesji oraz dlatego, że rząd duński pragnie księstwa danizować. Z Niemiec wysłano wiele płomiennych adresów do Holsztyńczyków. Dotąd trwa tylko wojna na słowa i pióra.
W lecie od końca maja do końca sierpnia miał miejsce ewangelicki synod generalny. Wyniki nie zostały jeszcze ogłoszone.
Oby Bóg zechciał nadal zachować nas i naszą
Ojczyznę w swej łaskawej opiece.
Golęcino, dnia 3 listopada 1846
Wellmann
pastor